poniedziałek, 4 maja 2015

Epilog

- Jeszcze tydzień wakacji. - powiedziałam do siebie i westchnęłam. Wyjęłam z szafy czyste ubrania i poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam wcześniej wybrany przeze mnie strój, który, składał się z krótkich spodenek i bluzkę na ramiączkach z logiem 5SOS. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie,  przeglądając Twittera na telefonie. Gdy skończyłam dostałam wiadomość.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nadawca: Louis
Odbiorca: Cassie

Bądź gotowa na 14 ;) 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Spojrzałam na zegarek 13:30, mam pół godziny by się przygotować. Poszłam więc do łazienki i uczesałam włosy w luźnego koka, przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam że dobrze wyglądam więc nie muszę się przebierać. Nie wiedząc co robić przez ostatnie 20 minut, położyłam się na łóżku i weszłam w aplikację Vine na moim telefonie i zaczęłam oglądać filmiki. Te 20 minut minęły naprawdę szybko ponieważ chwilę później usłyszałam klakson samochodu Louisa, wyszłam z aplikacji blokując telefon i włożyłam go do kieszeni. Napisałam szybką notkę do mamy że wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Moja siostra wyszła z mamą. Kolejny raz usłyszałam dźwięk klaksonu, jeny jacy ci faceci są niecierpliwi, zaśmiałam się. Ubrałam buty i wzięłam kluczyki od domu i wyszłam z domu, szybko zakluczyłam drzwi i skierowałam się do samochodu gdzie siedział Louis. 
- Hej - przywitał mnie i pochylił się by mnie pocałować.
- Hej - odpowiedziałam gdy już się ode mnie oderwał.  Zapięłam pasy,` a Louis uruchomił silnik i odjechał z pod mojego domu. Otworzyłam okno, oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy a wiatr wiał w moją twarz chłodząc mnie. Po jakiś 20 minutach jazdy byliśmy na miejscu, więc wyszłam z samochodu i rozejrzałam się. Wydaję mi się że już kiedyś tu byłam, Louis splątał nasze palce i poprowadził naprzód. Słyszałam muzykę i krzyki ale nadal  nie mogłam sobie przypomnieć skąd kojarzę to miejsce. Gdy byliśmy już wystarczająco blisko zauważyłam wysoki znak na którym widniał napis "Park rozrywki" i już wiedziałam gdzie jestem. Pamiętam że jako mała dziewczynka zawsze ciągnęłam i błagałam mamę by mnie tu przywiozła. Jak ja dawno tu nie byłam, ale skąd Louis wiedział że lubię takie miejsca? Już miałam zapytać, ale akurat doszliśmy do kasy.
- Dwa bilety proszę. - powiedział Louis do faceta w budce, a ten podał mu bilety i otworzył bramkę. Najlepsze że to wszystko w tym parku jest za darmo i możesz grać  i jeździć na kolejkach ile tylko chcesz. W środku aż tryskałam ze szczęścia i miałam szeroki uśmiech na ustach. 
- Zgaduję że lubisz parki rozrywki? - gdy usłyszałam jego głos strzeliłam buraka i przegryzłam wargę kiwając głową.
- Tak, kocham. 
- Ja też. - na tą odpowiedź trochę mi ulżyło że nie tylko ja kocham takie parki. 
- To gdzie najpierw idziemy? - zapytałam Louisa jak małe dziecko na co się zaśmiał.
- A na co masz ochotę skarbie? - zapytał a ja wystrzeliłam jak z armaty w stronę mojej ulubionej kolejki. 


Jeździliśmy chyba już na wszystkim i się trochę zmęczyłam, więc usiedliśmy na ławce by odpocząć chwilę i zabrać się za resztę. 
- Chcę wygrać dla ciebie dużego białego misia. - oznajmił Lou.
- Okej. - uśmiechnęłam się i podeszliśmy do stoiska z misiami. Louis odebrał 3 piłeczki od faceta i zaczął rzucać, ale coś mu nie wychodziło bo trafiał obok w jakąś puszkę którą wygrał na co się zaśmiałam.
- Nie chcę puszki tylko misia. - powiedziałam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Kurde myślałem że będzie to łatwiejsze. - wziął kolejną porcję piłek i to samo. Potem kolejną i kolejną. Po jakieś godzinie udało mu się zdobyć wymarzonego dużego misia dla mnie.
- Jest nareszcie! - wykrzyczał na cały park i wszyscy spojrzeli się w naszą stronę a ja spaliłam rumieńca. - Proszę to dla ciebie kochanie. - dodał i podarował mi go, wzięłam go i pocałowałam namiętnie, Chwilę później usłyszałam klaskanie, więc oderwałam się i przytuliłam się do niego by schować rumieniec.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka, tak wiem bardzo długo minęło od poprzedniego postu, ale trudno nie moja wina :( No ale jest epilog nareszcie! Inaczej wyobrażałam sobie tego bloga, ale trudno jest jak jest i nie mogę tego zmienić. Dziękuję że byliście ze mną podczas tego bloga i byliście cierpliwi czekając na kolejne rozdziały oraz dziękuję za wszystkie komentarze. Dziękuję za wszystko i życzę weny wszystkim którzy piszą swoje blogi. A to co ma być dalej to już zostawiam wam i waszej wyobraźni :D 



piątek, 20 marca 2015

Rozdział 13

Louis POV:

- Niall! - zawołałem.
- Co?! - usłyszałem głos przyjaciela.
- Gdzie moje kanapki?
- No a jak myślisz? - powiedział Liam, który nagle wyrósł w przejściu kuchni. Zmarszczyłem na niego brwi, chwilowo nie wiedząc, o co mu chodzi. Otworzyłem szeroko oczy, wiedząc już „gdzie” są moje kanapki.
- Niall nie żyjesz! - oznajmiłem chyba to całemu światu i pobiegłem na górę gdzie przesiadywał sobie Niall. Wparowałem do jego pokoju a tam...nikogo nie ma. Zdziwiłem się, unosząc brwi ku górze i rozejrzałem się po pokoju. Syf...syf...syf... boże ten człowiek tu nie sprząta? Zresztą co ja się okłamuję, lepszy nie jestem. Moje spojrzenie przykuło otwarte okno. No jasne a jakżeby inaczej, uciekł, wróci dopiero wieczorem, myśląc, że do tego czasu o tym zapomnę i wybaczę wszystkie jego grzechy, z czym się raczej zgodzę, nie potrafię długo się gniewać na przyjaciół. Wzruszyłem ramionami i wróciłem do kuchni z zamiarem zrobienia nowych kanapek, ale mnie lekko wmurowało, gdy zobaczyłem Niall ze spuszczoną głową. Złożyłem ręce na piersi.
- Louis przepraszam, głodny byłem, a nie chciało mi się robić. Zniosę każdą karę, którą mi wymierzysz. - w końcu odważył się spojrzeć w moją stronę.
- Dobra...przez tydzień będziesz robić mi śniadanie. - uśmiechnąłem się i przytuliłem. - A teraz do roboty, głodny jestem. - Oderwałem się od uścisku i poszedłem do salonu. Rozwaliłem się na fotelu i włączyłem telewizor. Skakałem po kanałach nuda... nuda...nuda...o mecz, uśmiechnąłem się do siebie i rozsiadłem wygodniej na fotelu. Chwilę później wrócił Niall z talerzem, na którym znajdowały się kanapki.
- Dzięki. - powiedziałem i wróciłem do oglądania a Niall pewnie wrócił do swojego pokoju zostawiając mnie samego. Jednak zostało mi to szybko przerwane, gdy do salonu wparował Harry a tuż za nim Zayn.
- Zayn no odpuść, błagam. Po prostu przyjmij to do świadomości, że jestem lepszy od ciebie! - Jak zwykle pokłócili się o granie w Fifę.
- Nie, to ty oszukujesz! - Zayn nie dawał za wygraną. To trochę śmieszne, takie darmowe kino.
- Nie, ty nie umiesz grać. Zresztą jak można oszukiwać w Fifę? - W tym momencie do pokoju wpadł Liam.
- Chłopaki stop! - krzyknął i stanął między nimi, rozdzielając ich przy tym. Mecz, który oglądałem, został już zapomniany. Teraz skupiłem się na awanturze między chłopakami. - Zawsze o to samo się kłócicie. Zayn nie możesz się w końcu z tym pogodzić, że Harry po prostu jest dobry w graniu? - Zayn już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale Liam go uprzedził. - Nie, nie mówię, że nie umiesz grać, ale Harry jest lepszy, nawet Louisa potrafi pokonać, a dobrze wiesz, jaki jest Louis. - Spojrzał na mnie, posłałem mu uśmiech, który odwzajemnił. - A ty - zwrócił się do Harry'ego - mógłbyś trochę ustąpić.
- Wiem, sorry. - powiedział Harry, lecz ja wiem, że tego nie zrobi, uparciuch z niego. W tym momencie mój telefon zadzwonił, odebrałem bez patrzenia kto to.
- Halo? - powiedziałem do słuchawki.
- Hej - usłyszałem dobrze mi znany głos.
- Hej kochanie jak tam?
- Dobrze, możesz do mnie przyjść? Weź ze sobą chłopaków.
- Ok, będziemy za 15 minut.
Rozłączyłem się.
- Chłopaki zbierać się idziemy do Cassie. - zawołałem i skierowałem się do drzwi frontowych, założyłem moje ulubione vansy, zgarnąłem deskę i wyszedłem  nie czekając na chłopaków, dojdą. Podłożyłem deskę pod stopy i kierowałem się w górę ulicy do domu Cassie. Mój telefon zawibrował w kieszeni, więc zatrzymałem się i go wyciągnąłem. To była wiadomość od Cassie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nadawca: Cassie
Odbiorca: Louis

Wejdź oknem ;)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Uśmiechnąłem się do siebie na tę wiadomość. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i wróciłem do jazdy już po prostszej drodze. Jezu czemu musi tu być taka wielka górka. Bez problemu wdrapałem się na drzewo, gdy dotarłem do domu Cassie i wszedłem do jej pokoju przez okno, tak jak mnie prosiła. Rozejrzałem się po pokoju szukając wzrokiem Cassie, ale nigdzie jej nie było. Widocznie o mnie zapomniała, wzruszyłem ramionami i wyszedłem z niego, kierując się na dół do salonu. Gdy tam dotarłem do wybranego celu, było tam dużo ludzi, ciekawe z jakiej okazji.
- O Lou jesteś! - usłyszałem za sobą głos mojej dziewczyny, uśmiechnąłem się i odwróciłem w jej stronę akurat w momencie, gdy na mnie skoczyła i zaplotła nogi wokół mojego pasa, zapewne chciała mi skoczyć na plecy, ale się jej to nie udało.
- Hej, no jasne, że jestem przecież, mówiłem, że zaraz będę.- powiedziałem i przytuliłem.
- Zapomniałam to wszystko przez to. - pokazała rękoma dookoła.
- No właśnie co tu się dzieje?
- Aaa nie powiedziałam ci, są moje urodziny! - wykrzyczała chyba na cały dom.
- Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej, kupiłbym ci prezent. - zrobiłem smutna minę - Wszystkiego najlepszego. - zaraz po tych słowach zaatakowałem jej pełne różowe usta, natychmiast odwzajemniła pocałunek. - Za karę, jutro cię porywam.
- Okej - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie w stronę wyjścia na ogród, gdzie znajdowała się większa część gości. - Zaraz będzie mój tort. - Cieszyła się jak mała dziewczynka. Jak na zawołanie weszła mama Cassie z tortem w rękach i zaczęła śpiewać "Happy Birthday" a po chwili dołączyli goście więc i ja zacząłem. Tort był idealnie ozdobiony biało-ciemnym kremem a na środku były powbijane świeczki które uformowały imię "Cassie" oraz liczbę 19. Gdy skończyliśmy śpiewać Cassie zdmuchnęła świeczki i uśmiechnęła się szeroko lekko się rumieniąc podczas gdy wszyscy bili brawa. Chwilę później wszyscy już mieli po kawałku tortu, był on przepyszny, w środku ciasto było ciasto było przekrojone na pół i wypełniony kremem i truskawkami. Po torcie dołączyła do nas przyjaciółka Cassie, Kate tak?
- Cassie, wszystkiego najlepszego! - zawołała i przytuliła przyjaciółkę.
- Dzięki - Cassie odwzajemniła uścisk.
- O bym zapomniała, mam coś dla ciebie. - Kate sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej małe pudełeczko. Cassie otworzyła je a w środku był naszyjnik z połową serduszka i kawałek napisu, z którego jak się domyślam połączone razem wychodzi "Best Friends."
- Dziękuję - tym razem to Cassie przytuliła Kate która natychmiast odwzajemniła uścisk.
- Louis, hej - w końcu zauważyła moją osobę i przytuliła się, odwzajemniłem uścisk.
- Hej. - po tych słowach dołączyła reszta chłopaków którzy jak zwykle spóźnieni i wszystko przegapili.
- Co tu tak pełno ludzi? Z jakiej to okazji? - Niall jak zwykle zacofany.
- Urodziny Cassie głąbie - powiedział Liam i trzepną go lekko w głowę.
- Aaa to wszystkiego najlepszego Cass. - Niall ją przytulił co odwzajemniła i podziękowała. Tak samo zrobiła reszta.
- Jest coś do jedzenia? Głodny jestem. - wszyscy się zaśmiali z wyznania Nialla.
- Jesteście jak zwykle spóźnieni i przegapiliście pyszny tort. - powiedziałem i pochwaliłem tort upieczony przez mamę Cassie.
- To wszystko przez to że się guzdrałeś. - dołączył się Harry.
- Ja? Chyba ty. - jak zawsze Niall zwalał wszystko na innych.
- Nie ten obok. - zaśmiał się Zayn a po chwili wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem aż zwróciliśmy na siebie uwagę innych. Siedzieliśmy tak w ogrodzie na ławce i prowadziliśmy to co raz bardziej dziwniejsze rozmowy. Musiało to trwać bynajmniej kilka godzin, ponieważ ludzie zaczęli się zbierać do domów.
- My też będziemy się zbierać. - oznajmił Liam i wszyscy się z nim zgodzili w tym i ja.
- Okej. - powiedziała Cassie i dała szybkiego buziaka.
- Do jutra. - rzuciłem szybko i odwróciłem się idąc za chłopakami.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, tak wiem minęły wieki od poprzedniego rozdziału. Przepraszam was bardzo ale chyba najważniejsze że w ogóle jest nie? Tak więc po tym będą jeszcze może 2 rozdziały lub następny będzie ostatni, jeszcze nie jestem pewna. Postaram się dodać go w następnym tygodniu, prawdopodobnie to będzie weekend. Pozdrawiam. :)


Czytasz=komentujesz :D




czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 12

Obudziłam się nie na swoim łóżku, szybko otworzyłam oczy i usiadłam jak poparzona, rozejrzałam się po pokoju, on też nie jest mój. Wróciłam myślami do wczorajszego dnia, urodziny Lottie. Poczułam jak ktoś porusza się za mną, odwróciłam głowę by zobaczyć tam Louisa, momentalnie uśmiechnęłam się na ten widok. Louis pomruczał cichutko i odwrócił się tyłem do mnie. Powoli i po cichu wstałam z łóżka by zabrać moje rzeczy z pufy i weszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam, po czym wyszłam, Louis siedział na łóżku już prawie ubrany.
- Dzień dobry - przywitał się i uśmiechnął gdy mnie zauważył i przeciągnął koszulkę przez głowę.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie, chwile potem poczułam owijające się wokół mnie silne ramiona. Oparłam się o Louisa ramie i spojrzałam w górę wpatrując się w jego oczy, piękne niebieskie tęczówki w których coraz bardziej się zatapiam.
- Kocham cię Lou. - wyszeptałam mu prosto do ucha.
- Też cię kocham Cass. - odpowiedział i ucałował moje czoło. - Chodźmy na śniadanie. - oznajmił i pociągnął mnie w stronę drzwi by wyjść z pokoju na korytarz.
W kuchni stała już mama Louisa robiąc śniadanie.
- Dzień dobry mamo. - przywitał się i odszedł ode mnie by przytulić swoją mamę.
- Ooo wstaliście już, siadajcie za chwilę śniadanie. - powiedziała radośnie. Chwilę później słyszałam jak ktoś biega na górze, a raczej słychać było jakby stado słoni właśnie przebiegło.
- Dziewczynki spokój tam i złazić na dół na śniadanie! - krzyknęła mama Louisa, na co oboje zachichotaliśmy.
- Oni tak zawsze. -powiedział Lou tak żebym tylko ja to słyszała. W tym momencie siostry Lou wpadły do kuchni o mało nie potykając swoją mamę z gorącą patelnią, na co dała im groźne spojrzenie i od razu się uspokoiły. Po śniadaniu Louis odprowadził mnie do domu.
- Dzięki za odprowadzenie mnie. - powiedziałam. Louis nie powiedział nic po prostu zaatakował moje usta. - Ja naprawdę muszę iść - wymamrotałam pomiędzy pocałunkami.
- To idź, przecież nic nie robię. - zaśmiał się i poczułam jak się uśmiecha. Żadne z nas nie chciało się odsunąć,
- No właśnie, nic nie robisz a powinieneś. - jak na komendę jego pocałunki stały się bardziej łapczywe i zachłanne, napierał na mnie dopóki moje plecy nie zderzyły się ze ścianą mojego domu. Powoli zjeżdżał pocałunkami w dół, najpierw po szczęce a potem na szyję, odchyliłam głowę na bok by miał lepszy dostęp.
- Lou. - wyszeptałam a on szybko wrócił do moich już opuchniętych i czerwonych warg. Staliśmy tak i całowaliśmy przez jeszcze kilka minut które wydawały się jak godziny.
>- Powinnaś już iść. - oznajmił gdy się ode mnie odsunął z opuchniętymi ustami i szerokim uśmieszkiem.
- Tak, pa. - uśmiechnęłam się z wielkimi rumieńcami i weszłam do domu, i jak na zawołanie mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk nadchodzącej wiadomości.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nadawca: Kate
Odbiorca: Cassie
Dłużej się nie dało? Staliście tam jakieś 15 minut. :*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak myślałam że ktoś nas obserwuje, któż by inny jak nie moja przyjaciółka z naprzeciwka Kate.Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam tam dziewczynę w oknie w swoim pokoju, gdy mnie zauważyła pomachała mi co odwzajemniłam. Zasłoniłam okno z powrotem i poszłam do mojego pokoju. Glebłam się na łózko a moje myśli zajął Louis i scena przed domem którą Kate "widziała."
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, wiem długo czekaliście na ten rozdział, Jest krótki i w ogóle ale bez weny to nie to samo, chociaż chyba trochę wróciła.Napisałam go specjalnie dla was bo długo nic nie wstawiałam.Zapowiada się tak zwany "przekręt" ale nie wiem czy o tym pisać, bo może to zepsuć całego bloga. Napiszcie w komentarzach czy mam ryzykować czy lepiej nie, bo wszystko może się zepsuć. A co do rozdziałów, nie wiem kiedy będzie następny i mogą pojawiać się rzadziej dopóki nie odzyskam weny całkowicie. Buziaki i piszcie w komach co sądzicie. Do następnego. :*
Czytasz=komentujesz :D

poniedziałek, 16 lutego 2015

Przepraszam :(

Hej, wiem czekacie na ten rozdział już bardzo długo, ale weny jak nie było tak nie ma i bardzo was za to przepraszam. :( Próbowałam coś wymyślić ale nic z tego, szkoła i w ogóle mi pomysły wyparowały. Teraz mam tydzień wolnego od szkoły, więc postaram się coś napisać i wrzucić, może wtedy wena mi wróci i będą się pojawiać częściej i zgodnie z zaplanowanym terminem :) Jeszcze raz przepraszam mam nadzieję że mi wybaczycie i zostaniecie. ;)

Pozdrawiam i życzę miłych ferii zimowych :D

Na pociechę łapcie zdjęcie mokrych chłopców haha :*

środa, 28 stycznia 2015

Liebster Awards!

1. Dziękuję za nominację Mrs.Malik  :*

Nominacja do LA jest otrzymywana od innego blogera za tak zwaną dobrą robotę. Nominuję się blogi o małej liczbie wyświetleń i obserwatorów.

1. Kogo z 1D lubisz najbardziej?
Louis i Niall :)
2. Ulubiony kolor?
Czerwony/niebieski/zielony :D
3. Gdzie chciałabyś zamieszkać?
W Londynie albo gdzieś w Ameryce np. LA lub NY.
4. Czego pragniesz w życiu?
Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym.
5. Twoje najskrytsze marzenie?
Nie powiem bo się może nie spełnić :P
6. Ulubiona książka?
Czytałam tylko dwie książki "Percy Jackson i Złodziej Pioruna" i "Gwiazd Naszych Wina" więc obydwie są moimi ulubionymi :D
7. Ulubiona piosenka?
Aktualnie jest to John Legend All Of Me :)
8. Jaką chciałabyś mieć moc?
Chciałabym mieć moc niewidzialności i nieśmiertelności.
9. Co byś zrobiła po spotkaniu idola?
Nie wiem, nigdy nie spotkałam żadnego z moich idoli twarzą w twarz ale pewnie bym leżała w swoim pokoju i ryczała haha
10. Ulubiony film?
Flipper :D
11. Ile lat należysz do fandomu Directioners?
1 rok i 5 miesięcy :)

2. Dziękuję za nominację Tio Ali

1. Do jakich fandomów należysz?
Directioner, 5SOSFamily, R5Family, Roomie, Mixer,Vampette :)
2. Twoje największe marzenie?
Jeżeli powiem musiałabym cię zabić :P
3. Jaki jest twój życiowy cel?
Mój życiowy cel powiadasz? Mam kilka ale ci nie zdradzę :P
4. Gdzie widzisz się za 20 lat?
W domu :D :P A tak szczerze to nie mam pojęcia co się stanie.
5. Czy lubisz McDonalds?
Tak.
6. Często chodzisz do kina?
Nie ale chciałabym częściej z przyjaciółkami chodzić.
7. Ulubieniec z 1D?
Louis i Niall.
8. Od kiedy jesteś Directioner?
Rok i 5 miesięcy <3
9. Czy jeśli istniał by guzik dzięki któremu mogłabyś urodzić się jeszcze raz, w jakimkolwiek losowo wybranym miejscu, (mógłby to być kraj w stanie wojny, Hawaje, biedna wioska Afrykańska ... itd [NIE WIEDZIAŁABYŚ GDZIE SIĘ ZNAJDZIESZ] zaryzykowałabyś?
Raczej tak, może i byłoby ciekawiej :D
10. Ulubiony polski i zagraniczny aktor i aktorka?
Zagraniczny aktor: Josh Hutcherson, Jensen Ackles, Wentworth Miller, Dylan O'Brien i Tyler Posey.
Zagraniczna aktorka: Crystal Reed, Nina Dobrev i Shailene Woodley.
Polski aktor: Jakub Gierszał i Mateusz Damięcki.
Polska aktorka: Izabella Miko
Nie lubię polskich filmów za bardzo więc nie mam zbytnio ulubionych :D
11. Najlepsza książka na świecie według ciebie?
Czytałam tylko dwie książki więc, Percy Jackson i złodziej Pioruna oraz Gwiazd Naszych Wina.


Nominuję:
1. Rose i Niall 
2. Dark Louis Tomlinson 
3. Fortress Heltown Johnson 
4. Madness 
5. Strange Louis Tomlinson 

Moje pytania:
1. Od jak dawna jesteś Directioner?
2. Lubisz pizze?
3. Do jakich fandomów jeszcze należysz?
4. Chcesz zrobić sobie kiedyś tatuaż?
5. Ulubiony kolor?
6. Ulubiony przedmiot w szkole?
7. Jaką piosenkę ostatnio często słuchasz?
8. Twoja ulubiona książka?
9. Ulubiony film/serial?
10. Co chcesz osiągnąć w życiu?
11. Twój ulubieniec z 1D?


Jeszcze raz dziękuję za nominację i pozdrawiam wszystkich :*

Co do rozdziału/dalszych postów nie wiem kiedy może się pojawić ponieważ uciekła mi wena :( ale postaram się coś wykombinować i wstawić jak najszybciej będzie to możliwe. :( :*




poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 11

Obudził mnie telefon który leży na szafce, otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na zegarek, 8:30. Kto do cholery dzwoni do ludzi o tak wczesnej porze? Wzięłam telefon i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? - powiedziałam zmęczonym głosem do słuchawki.
- Obudziłam cię? - spytała Kate.
- Nie wcale.
- Przepraszam że tak wcześnie, ale mam sprawę.
- Dawaj.
- No więc, mam sprawę życia i śmierci - taa pewnie znowu nie ma co ubrać, ma 3 razy więcej ciuchów ode mnie i Ellie razem wzięte. - Nie mam co ubrać. - zgadłam.
- Kobieto o tej godzinie się śpi a nie martwi że nie ma ubrać.
- No ale mam randkę.
- I ty dopiero teraz mi o tym mówisz? Zaraz będę. - rozłączyłam się i szybko wstałam i ubrałam się. Szybko zbiegłam na dół do kuchni i wlałam wody do szklanki i wypiłam ją, po czym pośpiesznie założyłam buty i wybiegłam z domu na drugą stronę. Zapukałam do drzwi, kilka sekund potem odtworzyły się.
- Nareszcie chodź.- powiedziała i pociągnęła na górę, ale przywitanie normalnie pierwsza klasa.
- Ciebie też miło widzieć. - powiedziałam z udawanym uśmiechem.
- Przepraszam.
- No przecież żartuję. Jeśli chodzi o randkę mojej przyjaciółki jestem dostępna o każdej porze dnia i nocy - zaśmiałam się.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się. - A teraz proszę pomóż mi. - dosłownie mnie błagała.
- Dobra uspokój się i powiedz mi z kim masz tą randkę.
- No jak to z kim Lukiem. - powiedziała jakby to był oczywisty fakt. Kiwnęłam tylko głową i zaczęłam przeglądać jej garderobę w poszukiwaniu czegoś co by nadawało się na randkę.
- Nie - powiedziała i pokręciła głową na potwierdzenie swoich słów, gdy pokazałam jej czerwoną sukienkę która sięga do połowy ud. Kolejna sukienka która wpadła mi w ręce była czarna z koronką u dole, także pokręciła głową. potem były kolejne i kolejne i na wszystkie się nie zgadzała. Następna była biała przy górze a reszta niebieska bez ramiączek, która szczerze mi się najlepiej podobała i mam nawet identyczną. Sięgała ona także do połowy ud ale była luźna u dole, tak że falowała.
- Tak! - krzyknęła z radości.
- No widzisz to nie było takie trudne.
- Zrobisz mi jeszcze fryzurę i makijaż?
- Jasne. - zgodziłam się a Kate pobiegła do łazienki by się ubrać, i po chwili wróciła z kosmetyczką i narzędziami do włosów.
- Wiesz gdzie cię zabiera? - próbowałam nawiązać jakąś rozmowę podczas malowania jej oczu.
- Nie, powiedział tylko że to randka i mam się ładnie ubrać.
- Czyli zrobi ci niespodziankę.
- Taa nie lubię niespodzianek. - i tu mówi całkowitą prawdę, zaśmiałam się.
- A na którą?
- 13:00. - powiedziała a ja automatycznie spojrzałam na zegarek by zobaczyć jak szybko muszę ją przygotować, była 11:00. Mamy 2 godziny. Zaczęłyśmy rozmawiać o Luke'u, a raczej ona mi o nim opowiadała a ja jej słuchałam. Kończyłam właśnie kręcić ostatni kosmyk jej włosów i będzie gotowa. Kazałam jej wstać bym mogła zobaczyć ją w całości i byłam całkiem zadowolona z efektu. Mogłabym zostać stylistką czy coś, pomyślałam.
- Wyglądasz ślicznie, jeszcze tylko szpilki i będzie super.
- Jeju dziękuję ci Cass, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - przytuliła mnie i ucałowała policzek.
- Zawsze do usług.
15 minut później usłyszałyśmy pukanie do drzwi, więc poszłam je otworzyć, a moim oczom ukazał się Luke w skórzanej kurtce a pod nią biały top, na nogach miał czarne rurki i buty.
- Um hej... Ja po Kate. - jąkał się, jak słodko. Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Jasne, zaraz zejdzie. - powiedziałam - Kate złaź na dół, twój chłopak już czeka!
- Chwila, nie mogę znaleźć butów! - przewróciłam oczami, ta zawsze ma jakiś problem. - Mam! - uradowała się i usłyszałam jak schodzi na dół wydając stukanie obcasów po schodach. Była cała zarumieniona na twarzy, z tego co zauważyłam na twarzy Luke'a tez był mały rumieniec ale zakrywał to wielkim uśmiechem na ustach.
- No to baw się dobrze. - żegnałam przyjaciółkę i wyszliśmy z domu pozwalając Kate zamknąć dom.
- Dziękuję, zobaczymy się jutro. - ucałowała mój policzek i odeszła z Lukiem do jego samochodu. Mój telefon zaczął dzwonić, Louis.

- Hej co tam?
- Hej, chciałem cię zaprosić na urodziny mojej siostry, jeżeli oczywiście masz czas  i chcesz przyjść.
- Oczywiście że chcę, o której?
- 17:15.
- Okej będę.
- Do zobaczenia.
- Pa.

Rozłączyłam się, i przeszłam na drugą stronę do mojego domu. Zjadłam coś porządnego ponieważ rano wypiłam tylko szklankę wody i teraz daje to we znaki. Potem usiadłam przed telewizorem z Ellie i mamą.
- Mamo wychodzę do Louisa wieczorem. - oznajmiłam.
- Dobrze. - powiedziała. Uwielbiam ją za to że nie zadaje milion pytań co będę robić, po co tam idę, o której będę w domu albo czy będę brała jakieś narkotyki czy cokolwiek innego. Poszłam więc na górę się przygotować ponieważ była już 16:30. Wybrałam niebieskie rurki i luźny top, po czym skierowałam się do łazienki na szybki prysznic. Gotowa zeszłam na dół, ubrałam buty i wzięłam deskorolkę ponieważ tak będzie szybciej. Wyszłam z domu i podłożyłam deskę pod stopy i na nią wskoczyłam i zaczęłam jechać w stronę domu Louisa.

Louis POV.

Dochodziła 17:00 i powoli goście zaczęli się schodzić. Urządzamy urodziny u mnie ponieważ jest więcej miejsca i mam niespodziankę dla Lottie. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, otworzyłem je a Lottie rzuciła mi się na szyję jakby mnie wieczność nie widziała.
- Tommo! - wykrzyknęła mi prosto do ucha. Ała? Potem jeszcze zaatakowała mnie reszta sióstr przytulając moje nogi po czym szybko się oderwały i pobiegły szukać reszty chłopaków.
- Też się cieszę ale możesz nie krzyczeć mi do ucha? - powiedziałem.
- Sorki. - powiedziała i odstawiłem ją na ziemię, po czym podszedłem do mamy.
- Cześć mamo - przywitałem się z rodzicielką przytulając ją i całując w policzek.
- Hej - w tym momencie ktoś znowu puka do drzwi, otworzyłem je. Moim oczom ukazała się Cassie, śliczna jak zawsze.
- Hej - cmoknąłem ją w usta na powitanie i wpuściłem ją do środka, na co się lekko zarumieniła.
- Mamo to jest Cassie moja dziewczyna, Cassie to moja mama. - poznałem je a Cassie wyciągnęła rękę w jej stronę lecz mama prychnęła i przyciągnęła ją do uścisku, Cassie była lekko zdezorientowana ale odwzajemniła uścisk i uśmiechnęła rumieniąc się jeszcze bardziej. Jak ja kocham jej rumieńce. Splątałem nasze palce gdy się wreszcie od siebie odsunęły i poszliśmy razem do kuchni.
- Wkrótce poznasz moje siostry, kręcą się gdzieś. - wyszeptałem jej na ucho na co przytaknęła.

Cassie POV.

Byłam zaskoczona kiedy mama Louisa tak po prostu mnie przyciągnęła do uścisku. To było takie żenujące gdy podawałam jej rękę. Nie wiem dlaczego ale robię się bardziej nieśmiała niż kiedy nie znałam Louisa. A myślałam ze mam to już za sobą, myliłam się. Kilka minut później zbiegły się siostry Lou.
- Poznajcie Cassie, Cassie to jest Lottie, Daisy, Phoebe i Fizzy. - powiedział Louis. Wszystkie naraz mnie przytuliły, widać to u nich rodzinne. uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk. Po godzinie rozmawiania przyjechał tort i wszyscy zaczęli śpiewać "Happy Birthday" dla Lottie, potem zdmuchnęła świeczki a Louis powiedział że ma dla niej niespodziankę. Zawiązał jej oczy bandanką i skierował na ogród, wszyscy szli za nimi. Gdy już tam dotarliśmy Louis rozwiązał jej oczy a ta pisnęła ze szczęścia ponieważ stali tam chłopaki z 5SOS ze sprzętem muzycznym, z czego wnioskuję będą dla niej grać. Nie ukrywam też dostałam lekki zawał ale nie taki jak na koncercie albo raczej po. Zagrali kilka piosenek po czym wszyscy wrócili do środka i dostali po kawałku ciasta. Potem rozmawiałam z Louisa mamą o różnych rzeczach, nie myślałam że tak łatwo będzie mi szło rozmawianie z czyjąś mamą. Goście zaczęli już wychodzić, spojrzałam na zegarek 21:00. Louis pociągnął mnie do swojego pokoju gdzie zaatakował moje usta, szybko oddałam pocałunek. Kilka minut później oderwał się i nachylił do mojego ucha.
- Tak długo na to czekałem - wyszeptał.
- Ja też. - odszeptałam. - Mogę skorzystać z łazienki? - kiwnął głową i wskazał drogę, uśmiechnęłam się w podziękowaniu i ruszyłam tak jak kazał Louis. Znalazłam odpowiednie pomieszczenie i zrobiłam to co musiałam potem przemyłam lekko twarz i wróciłam do pokoju Louisa. Leżał na łóżku patrząc się w sufit, położyłam się obok niego.
- Nad czym tak rozmyślasz? - spytałam.
- O tobie - zarumieniłam się, potem zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach i urodzinach. Nie wiem jak długo ale zasnęłam w połowie  przy jego głosie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sprawdziłam błędy więc myślę że wszystko jest dobrze. Kolejny nie wiem kiedy będzie ponieważ uciekła mi wena ale jak coś mi wpadnie to będę się starać to notować i sklepić w całość. :)


Czytasz=komentujesz :D

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 10

Otworzyłam zmęczone oczy i od razu tego pożałowałam ponieważ słońce wdzierało się przez odsłonięte okno i świeciło prosto na moją twarz.
- Dzień dobry - usłyszałam zaspany głos Louisa za sobą, który się uśmiechał.
- Dzień dobry - odwzajemniłam uśmiech i wstałam by skierować się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Weszłam do pokoju ale Louisa tam już nie było, pewnie musiał wracać do siebie. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam z szafy czyste ubrania. Gdy schodziłam po schodach usłyszałam śmiechy, weszłam do kuchni a tam była mama, Ellie i Louis, robią śniadanie.
- Myślałam że poszedłeś.
- Tak, do kuchni - droczył się. Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam na blacie.
- Mogę porwać pani córkę wieczorem? - zapytał Louis moją mamę. Co on do diabła znowu planuje.
- Oczywiście. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Zeskoczyłam z blatu i zalałam herbatę, ponownie usiadłam a obok mnie Louis a na przeciwko mama i Ellie. Po śniadaniu mama wysłała mnie do sklepu, jak zwykle. Ubrałam buty i bluzę i wyszłam z domu a za mną Louis.
- To gdzie mnie zabierasz wieczorem? - spytałam.
- Niespodzianka.
- Czemu ty zawsze mi to robisz, nie lubię niespodzianek. - skłamałam, ja kocham jak ktoś robi mi niespodzianki.
- A ty nie musisz wszystkiego wiedzieć. - droczył się - i kłamiesz, lubisz niespodzianki. - jak on się domyślił? Co on w myślach kurna czyta czy co? Zarumieniłam się. - Kocham gdy się rumienisz.
- Skąd wiesz że kłamałam?
- Odwracasz wzrok i domyślam się że przygryzasz wargę. - on wie więcej o mnie niż ja sama o sobie, cholerny nawyk i te pieprzone rumieńce. Weszliśmy do sklepu i zaczęłam przechodzić między regałami i wrzucałam potrzebne produkty do koszyka. Zatrzymałam się gdy zauważyłam znienawidzoną mi twarz na końcu regału. Proszę nie odwracaj się w tą stronę, błagałam w myślach ale jak na zawołanie odwrócił się i złapał ze mną kontakt wzrokowy a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek, Z chęcią bym mu go zdjęła z tej fałszywej gęby.
- Co się stało? - spytał Louis gdy we mnie wszedł tym samym wytrącając mnie z transu. Odwróciłam się w jego stronę.
- Nic zamyśliłam się - uśmiechnęłam się i z powrotem spojrzałam w tamtą stronę gdzie przed chwilą stał chłopak lecz już go tam nie było, odetchnęłam z ulgą i szłam dalej. Podeszłam do kasy i wyciągnęłam wszystkie produkty na taśmę, potem przeszłam na drugą stronę i zaczęłam wrzucać skasowane już produkty po czym zapłaciłam i wyszliśmy.
- Hej skarbie - usłyszałam za sobą głos którego tak bardzo nienawidziłam, odwróciłam się a tam stał Ryan oparty o mur sklepu z papierosem. Odepchnął się od ściany i zaczął podchodzić bliżej, w środku aż się we mnie gotowało.
- Czego ty ode mnie jeszcze chcesz?! Zraniłeś mnie a teraz mnie prześladujesz! - wykrzyczałam mu prosto twarz.
- Och jeszcze się nie domyśliłaś? Żebyś do mnie wróciła, spójrz co się ze mną stało kiedy ze mną zerwałaś. - mówił ze spokojem gdy ja miałam ochotę go zabić tu i teraz gołymi rękoma.
- Po co, już od dawna mnie oszukiwałeś, zdradziłeś i strasznie tym zraniłeś. Wiesz w ogóle jak się czułam?
- Okłamywałem i trzymałem cię przy sobie bo bez ciebie u boku jestem inny. Mnie z nią nic nie łączy to tylko romans.
- Już ci nie ufam i nigdy ponownie nie zaufam. Zadzwonię na policję i powiem że mnie prześladujesz. A teraz odpierdol się ode mnie, nie chcę cię więcej widzieć!- wykrzyczałam po czym odwróciłam się i odeszłam. Nie słyszałam jego wołania pewnie się przestraszył że na policje zadzwonię. Jak on może do mnie przychodzić i błagać bym do niego wróciła? Po tym wszystkim co zrobił. Co za dupek. Czy on w ogóle wie jak ja się czułam? Wściekła otworzyłam gwałtownie drzwi i rzuciłam trampki w kąt, po czym odniosłam zakupy do kuchni i je tam zostawiłam i pobiegłam na górę do pokoju. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś wchodzi.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam głos Louisa.
- Nienawidzę tego dupka - powiedziałam i zaczęłam cicho szlochać.
- Chcesz mogę to załatwić.
- Niby jak on nigdy się ode mnie nie odczepi.
- Mam swoje sposoby.
- Louis, nie możesz... - uciszył mnie pocałunkiem, oddałam pocałunek. Po kilku sekundach oderwał się ode mnie na co jęknęłam niezadowolona i nachylił się do mojego ucha.
- Bądź gotowa na 18:00. - wyszeptał i wyszedł. Spojrzałam na zegarek 17:00. Mam godzinę na przygotowanie się więc wzięłam się za kręcenie moich włosów.
Gdy skończyłam podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czerwone rurki i luźną koszulkę z rękawkiem a na to skórzaną kurtkę. Ubrałam się a gdy skończyłam była już 17:45. Zeszłam na dół i wlałam sobie wody do szklanki którą szybko wypiłam i poszłam do salonu gdzie siedziała mama i Ellie, oglądały telewizję.
- Mamo wychodzę z Louisem. Nie wiem kiedy wrócę.
- Okej baw się dobrze. - jak na zawołanie usłyszałam klakson samochodu, szybko ucałowałam mamę i Ellie po czym skierowałam się na korytarz. Założyłam moje zwykłe czarne vansy a do kieszeni wsadziłam telefon oraz klucze. Wyszłam z domu i wsiadłam do Audi Louisa.
- Hej - przywitałam się gdy zapięłam pasy bezpieczeństwa.
- Hej - odpowiedział po czym odjechał z pod mojego domu.
Droga mijała nam w ciszy, przerywana tylko muzyką z radia. Wpatrywałam się w szybę obserwując jak krajobraz się zmienia. Gdy dotarliśmy na miejsce, Louis wysiadł z samochodu po czym okrążył go i otworzył dla mnie drzwi.
- Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się co odwzajemnił, złapał mnie pod ramię i skierowaliśmy się w stronę długiej kolejki. Louis się tym nie przejmował i przeszedł obok niej na przód. Podał dwa bilety ochroniarzowi i wpuścił nas do środka. Przypuszczam że to będzie koncert ze względu na scenę i długa kolejkę przed budynkiem a w środku jest już połowa miejsc zajęta. Tylko ciekawe kogo i skąd wie czy lubię tego kto będzie występował. Nasze miejsca były całkiem z przodu przy scenie. Nigdy nie byłam w pierwszym rzędzie na koncercie. Godzinę później cały stadion był zapełniony ludźmi, chwile potem zaczęły rozbrzmiewać pierwsze nuty piosenki, którą kojarzę ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo.
- Witam Londyn! Jak tam u was? Jesteście gotowi?! - w odpowiedzi dostał głośne krzyki radości. Już wiem poznaje ten głos. to głos Michaela z 5SOS! Jeju tak bardzo o tym marzyłam. Ale skąd Louis wiedział że ich lubię? Nie ważne później się o to zapytam. - 3...2...1... - odliczył i zaczął grać na gitarze razem z Lukiem i Callanem a Ashton zaczął grać na perkusji. Po chwili Luke zaczął śpiewać pierwsze słowa "She Looks So Perfect" kocham tą piosenkę. Wszyscy dookoła śpiewali razem z nimi w tym ja i skakali. Po piosence przedstawili się jak to na każdym koncercie, ciekawe czemu skoro cały świat ich zna i raczej wiedzą na kogo koncercie są. Nigdy nie cieszyłam się tak bardzo. Po krótkiej pogawędce zaczęli grać i śpiewać kolejne piosenki. Krzyczałam, śpiewałam oraz skakałam przez cały koncert. Gdy koncert się skończył rzuciłam się na Louisa przytulając i dziękując milion razy.
- Hej Tommo! - krzyknął Luke który nas zauważył.
- Hej świetny koncert! - odkrzyknął Louis.
- Dzięki, przyjdziesz za kulisy?
- Jasne. - odpowiedział a mi chyba serce stanęło. Boże czy ja poznam ich osobiście? Chyba zaraz tu na miejscu umrę. Louis splótł nasze palce i ruszyliśmy za kulisy. Chwilę później zauważyłam chłopaków i momentalnie stanęłam jak wryta nie wierząc że to się dzieje naprawdę.
- Co się stało? - zapytał Louis gdy poczuł szarpnięcie ręki gdy stanęłam.
- Miło cię widzieć Lou! - wykrzyknął Michael i przyciągnęli się do uścisku klepiąc druga wolną ręką po plecach sobie nawzajem.
- Hej - powiedział Callum i zrobił to samo.
- Siema stary - przywitał się Ashton i także przyciągnął go do uścisku.
- Tommo! - powiedział Luke i zrobił tak samo.
- Siema chłopaki - wreszcie Louis mógł się odezwać.
- A to kto? - zapytał z Callum kiwając w moją stronę głową.
- To jest Cassie moja przyjaciółka - zarumieniłam się i próbowałam to ukryć. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy podeszli i przytulili na raz.
- Boże! - powiedziałam na co szybko odskoczyli zdziwieni - zaraz umrę. - dokończyłam na co wszyscy się zaśmiali, uśmiechnęłam się zawstydzona. Chwilę pogadaliśmy i zrobiłam sobie z nimi zdjęcia a także dali mi po autografie na zdjęciu które akurat miał przy sobie Ashton.
- Musimy lecieć - powiedział Louis - Do zobaczenia chłopaki - pożegnał się z nimi z uściskiem a potem podeszli do mnie i przytulili po kolei. To była najlepsza niespodzianka jaką kiedykolwiek ktoś mi zrobił! Nigdy nie zapomnę tego dnia. Wsiedliśmy do auta, po czym Louis odpalił silnik i wyjechał z parkingu gdzie nie było już żadnego samochodu.
- Zabiorę cię gdzieś jeszcze, jeśli chcesz.
- Okej. A tak w ogóle to skąd wiedziałeś że lubię 5SOS? - zapytałam
- Słyszałem jak nucisz sobie pod nosem gdy jedziemy razem - powiedział, ja nucę ich piosenki? To dziwne ale o tym nie wiedziałam - i słuchasz ich na fula gdy jesteś sama w domu. - zaraz co?
- Co? Ty mnie podglądasz?
- Ja... nie... tylko jak przechodzę koło twojego domu to słyszę.
- Kłamiesz, przyznaj się a może nie ucierpisz. - droczyłam się.
- No dobra czasami się na tym złapie że cię obserwuje ale to nie znaczy jestem jakiś psychiczny czy coś.
- Dobra, dobra. - zaśmiałam się. Jak to możliwe że nigdy tego nie zauważyłam, eh tam nie ważne. Jestem ciekawa co jeszcze widział lub słyszał...
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Louis zaparkował i wysiedliśmy, po czym splótł nasze ręce i ciągnął mnie w stronę góry, na którą jak się domyślam mamy wejść. Kilka minut wspinaczki i jesteśmy na górze, skąd jest piękny widok na Londyn. Było pięknie. Wszędzie było widać światła lamp ulicznych lub światła z budynków a nawet światła samochodów które jeździły po nocnym mieście Londynu.
- Kilka lat temu przychodziłem tu bardzo często. - powiedział Louis.
- Tu jest pięknie, idealnie.
- Chciałem ci coś powiedzieć a raczej wyznać. - moje serce zaczęło szybciej bić. Skinęłam głową aby mógł kontynuować.
- Cassie, znamy się już miesiąc, to krótko ale dobrze się dogadujemy i mogę powiedzieć że nawet jesteśmy bliżej niż przyjaciele. - przerwał i spojrzał na mnie - Ja... ja się w tobie zakochałem. Poczułem to gdy pierwszy raz się pocałowaliśmy. Nie myślałem że jeszcze kiedykolwiek będę w stanie kogoś pokochać po tym co się stało w przeszłości. - zatrzymał się i spuścił wzrok na swoje buty.
- Louis... ja... - jąkałam się - opowiedz mi. - chciałam wiedzieć by wiedząc żebym nie zrobiła czegoś głupiego.

Louis POV.

- Louis... ja... - zająkała się - opowiedz mi. - Westchnąłem i cofnąłem się myślami do momentu gdy wszystko się popsuło.
- To było 3 lata temu. Miałem wspaniałą dziewczynę o imieniu Rose. Miała piękne długie blond włosy, zielone oczy. Byłem w niej szaleńcze zakochany tak samo jaki i ona we mnie. Byliśmy szczęśliwi. Kochałem ją całym sercem, oddałbym za nią życie gdybym musiał, myślałem że to ta jedyna, jednak myliłem się. Pewnego dnia na imprezie u kumpla, byłem z nią tam. Oddaliła się ode mnie mówiąc że idzie do swoich znajomych. Poszedłem więc do swoich kumpli. Jak to na imprezie wszyscy pili i byli pijani a gdy ludzie są pijani nie wiedzą co robią. Nie myślą trzeźwo. Gdy szukałem łazienki wszedłem nie do tego pomieszczenia a to co tam zobaczyłem... pękło mi serce na tysiąc kawałków. Była tam Rose z jakimś facetem oni... oni się kochali. Szybko zamknąłem drzwi i wybiegłem z domu, goniła mnie chciała to wytłumaczyć ale nie chciałem jej tłumaczeń. To była zdrada nieważne czy była pod wpływem alkoholu czy nie, to się liczy jako zdrada, Zerwałem z nią jeszcze tej samej nocy, nie umiałem jej tego wybaczyć. Załamałem się. Od tamtego czasu nikogo nie kochałem i myślałem że już nigdy nie pokocham dopóki nie poznałem ciebie. Bałem się że znowu mnie to spotka, bałem się że będę miał kolejny raz złamane serce, nie chciałem przez to ponownie przechodzić. Bolało mnie to. Próbowała do mnie dzwonić, pisać i prosić żebym ją wysłuchał, nie chciałem. Gdy ją ulicami widziałem po prostu ja wymijałem i się nie odzywałem mimo że ona mnie błagał bym się zatrzymał. Dopiero teraz czuję że muszę dać sobie drugą szansę inaczej będę sam do końca życia a to gorsze niż spróbować ponownie i dać sobie drugą szansę. - nastała krótka cisza. Kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Louis... - ujęła moja twarz w dłonie i odwróciła w swoją stronę bym spojrzał w jej piękne brązowe oczy. - To... ja...ja przeszłam przez to samo.
- Proszę opowiedz. - poprosiłem, chciałem wiedzieć przez co przeszła bym mógł jej pomóc, byśmy mogli pomóc sobie nawzajem.
- To było kilka dni po tym jak na ciebie wpadłam. - uśmiechnęła się co odwzajemniłem. - Poszłam do jego domu by z nim porozmawiać, ponieważ mnie olewał przez ostatnie dni. Tak samo byłam w nim szaleńcze zakochana i świata po za nim nie widziałam. Gdy zapukałam jego matka otworzyła drzwi zdziwiona, co mnie zdezorientowało. Wpuściła mnie do środka a ja poszłam do pokoju Ryana, weszłam i zamarłam gdy ujrzałam go całującego się z dziewczyną prawie pół nagą. Serce jakby mi stanęło w miejscu nie wiedząc co się właśnie dzieje.Wybiegłam z jego domu zapłakana, a on wybiegł za mną i tłumaczył że to działo się od paru miesięcy, na imprezie w jego urodziny to wszystko się zaczęło. Nie powiedział mi tego i nie miał zamiaru, nawet przestał mnie kochać od czasu swojej imprezy urodzinowej. Trzymał mnie przy sobie tylko dlatego ponieważ nie chciał bym od niego odeszła i dawał złudzenia że ma dużo pracy, ale kto do jasnej cholery jest tak bardzo zajęty w wakacje. Zerwałam z nim natychmiast gdy mi powiedział prawdę. A teraz mnie prześladuje bym do niego wróciła ponieważ się zmienił gdy nie ma mnie przy jego boku, sam słyszałeś dzisiaj przed sklepem. - zaczęły spływać łzy po jej policzkach - Miałam złamane serce, i bałam się tego samego co ty Lou, tak strasznie się bałam komuś zaufać. Nie chciałam być ponownie zraniona w ten sposób. Ale teraz wiem, czuję się inaczej gdy jestem przy tobie, czuję jakby los dał mi drugą szansę na miłość. Louis ja... kocham cię, tak bardzo cię kocham, Wiedziałam że nie przypadkiem na ciebie wpadłam. Wiedziałam że nie przypadkiem Ryan mnie olał tamtego dnia, gdyby nie tamto nie poznałabym cię i byłabym teraz sama. - nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić, więc po prostu ja przyciągnąłem do pocałunku, od razu odwzajemniła pocałunek, a po kilku sekundach otworzyła usta dając mi pozwolenie by wtargnąć do środka, tak też zrobiłem. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie a ja przyciągnąłem ją i przytuliłem.
- Ja też cię kocham skarbie. - wyszeptałem do jej ucha.
- Louis proszę nie zrań mnie.
- Obiecuję że tego nie zrobię. Będę cię chronił do końca swoich dni.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejooo. No i jak wam się podoba? Kolejny w poniedziałek :D


Czytasz=komentujesz :D