Otworzyłam zmęczone oczy i od razu tego pożałowałam ponieważ słońce wdzierało się przez odsłonięte okno i świeciło prosto na moją twarz.
- Dzień dobry - usłyszałam zaspany głos Louisa za sobą, który się uśmiechał.
- Dzień dobry - odwzajemniłam uśmiech i wstałam by skierować się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Weszłam do pokoju ale Louisa tam już nie było, pewnie musiał wracać do siebie. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam z szafy czyste ubrania. Gdy schodziłam po schodach usłyszałam śmiechy, weszłam do kuchni a tam była mama, Ellie i Louis, robią śniadanie.
- Myślałam że poszedłeś.
- Tak, do kuchni - droczył się. Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam na blacie.
- Mogę porwać pani córkę wieczorem? - zapytał Louis moją mamę. Co on do diabła znowu planuje.
- Oczywiście. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Zeskoczyłam z blatu i zalałam herbatę, ponownie usiadłam a obok mnie Louis a na przeciwko mama i Ellie. Po śniadaniu mama wysłała mnie do sklepu, jak zwykle. Ubrałam buty i bluzę i wyszłam z domu a za mną Louis.
- To gdzie mnie zabierasz wieczorem? - spytałam.
- Niespodzianka.
- Czemu ty zawsze mi to robisz, nie lubię niespodzianek. - skłamałam, ja kocham jak ktoś robi mi niespodzianki.
- A ty nie musisz wszystkiego wiedzieć. - droczył się - i kłamiesz, lubisz niespodzianki. - jak on się domyślił? Co on w myślach kurna czyta czy co? Zarumieniłam się. - Kocham gdy się rumienisz.
- Skąd wiesz że kłamałam?
- Odwracasz wzrok i domyślam się że przygryzasz wargę. - on wie więcej o mnie niż ja sama o sobie, cholerny nawyk i te pieprzone rumieńce. Weszliśmy do sklepu i zaczęłam przechodzić między regałami i wrzucałam potrzebne produkty do koszyka. Zatrzymałam się gdy zauważyłam znienawidzoną mi twarz na końcu regału. Proszę nie odwracaj się w tą stronę, błagałam w myślach ale jak na zawołanie odwrócił się i złapał ze mną kontakt wzrokowy a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek, Z chęcią bym mu go zdjęła z tej fałszywej gęby.
- Co się stało? - spytał Louis gdy we mnie wszedł tym samym wytrącając mnie z transu. Odwróciłam się w jego stronę.
- Nic zamyśliłam się - uśmiechnęłam się i z powrotem spojrzałam w tamtą stronę gdzie przed chwilą stał chłopak lecz już go tam nie było, odetchnęłam z ulgą i szłam dalej. Podeszłam do kasy i wyciągnęłam wszystkie produkty na taśmę, potem przeszłam na drugą stronę i zaczęłam wrzucać skasowane już produkty po czym zapłaciłam i wyszliśmy.
- Hej skarbie - usłyszałam za sobą głos którego tak bardzo nienawidziłam, odwróciłam się a tam stał Ryan oparty o mur sklepu z papierosem. Odepchnął się od ściany i zaczął podchodzić bliżej, w środku aż się we mnie gotowało.
- Czego ty ode mnie jeszcze chcesz?! Zraniłeś mnie a teraz mnie prześladujesz! - wykrzyczałam mu prosto twarz.
- Och jeszcze się nie domyśliłaś? Żebyś do mnie wróciła, spójrz co się ze mną stało kiedy ze mną zerwałaś. - mówił ze spokojem gdy ja miałam ochotę go zabić tu i teraz gołymi rękoma.
- Po co, już od dawna mnie oszukiwałeś, zdradziłeś i strasznie tym zraniłeś. Wiesz w ogóle jak się czułam?
- Okłamywałem i trzymałem cię przy sobie bo bez ciebie u boku jestem inny. Mnie z nią nic nie łączy to tylko romans.
- Już ci nie ufam i nigdy ponownie nie zaufam. Zadzwonię na policję i powiem że mnie prześladujesz. A teraz odpierdol się ode mnie, nie chcę cię więcej widzieć!- wykrzyczałam po czym odwróciłam się i odeszłam. Nie słyszałam jego wołania pewnie się przestraszył że na policje zadzwonię. Jak on może do mnie przychodzić i błagać bym do niego wróciła? Po tym wszystkim co zrobił. Co za dupek. Czy on w ogóle wie jak ja się czułam? Wściekła otworzyłam gwałtownie drzwi i rzuciłam trampki w kąt, po czym odniosłam zakupy do kuchni i je tam zostawiłam i pobiegłam na górę do pokoju. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś wchodzi.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam głos Louisa.
- Nienawidzę tego dupka - powiedziałam i zaczęłam cicho szlochać.
- Chcesz mogę to załatwić.
- Niby jak on nigdy się ode mnie nie odczepi.
- Mam swoje sposoby.
- Louis, nie możesz... - uciszył mnie pocałunkiem, oddałam pocałunek. Po kilku sekundach oderwał się ode mnie na co jęknęłam niezadowolona i nachylił się do mojego ucha.
- Bądź gotowa na 18:00. - wyszeptał i wyszedł. Spojrzałam na zegarek 17:00. Mam godzinę na przygotowanie się więc wzięłam się za kręcenie moich włosów.
Gdy skończyłam podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czerwone rurki i luźną koszulkę z rękawkiem a na to skórzaną kurtkę. Ubrałam się a gdy skończyłam była już 17:45. Zeszłam na dół i wlałam sobie wody do szklanki którą szybko wypiłam i poszłam do salonu gdzie siedziała mama i Ellie, oglądały telewizję.
- Mamo wychodzę z Louisem. Nie wiem kiedy wrócę.
- Okej baw się dobrze. - jak na zawołanie usłyszałam klakson samochodu, szybko ucałowałam mamę i Ellie po czym skierowałam się na korytarz. Założyłam moje zwykłe czarne vansy a do kieszeni wsadziłam telefon oraz klucze. Wyszłam z domu i wsiadłam do Audi Louisa.
- Hej - przywitałam się gdy zapięłam pasy bezpieczeństwa.
- Hej - odpowiedział po czym odjechał z pod mojego domu.
Droga mijała nam w ciszy, przerywana tylko muzyką z radia. Wpatrywałam się w szybę obserwując jak krajobraz się zmienia. Gdy dotarliśmy na miejsce, Louis wysiadł z samochodu po czym okrążył go i otworzył dla mnie drzwi.
- Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się co odwzajemnił, złapał mnie pod ramię i skierowaliśmy się w stronę długiej kolejki. Louis się tym nie przejmował i przeszedł obok niej na przód. Podał dwa bilety ochroniarzowi i wpuścił nas do środka. Przypuszczam że to będzie koncert ze względu na scenę i długa kolejkę przed budynkiem a w środku jest już połowa miejsc zajęta. Tylko ciekawe kogo i skąd wie czy lubię tego kto będzie występował. Nasze miejsca były całkiem z przodu przy scenie. Nigdy nie byłam w pierwszym rzędzie na koncercie. Godzinę później cały stadion był zapełniony ludźmi, chwile potem zaczęły rozbrzmiewać pierwsze nuty piosenki, którą kojarzę ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo.
- Witam Londyn! Jak tam u was? Jesteście gotowi?! - w odpowiedzi dostał głośne krzyki radości. Już wiem poznaje ten głos. to głos Michaela z 5SOS! Jeju tak bardzo o tym marzyłam. Ale skąd Louis wiedział że ich lubię? Nie ważne później się o to zapytam. - 3...2...1... - odliczył i zaczął grać na gitarze razem z Lukiem i Callanem a Ashton zaczął grać na perkusji. Po chwili Luke zaczął śpiewać pierwsze słowa "She Looks So Perfect" kocham tą piosenkę. Wszyscy dookoła śpiewali razem z nimi w tym ja i skakali. Po piosence przedstawili się jak to na każdym koncercie, ciekawe czemu skoro cały świat ich zna i raczej wiedzą na kogo koncercie są. Nigdy nie cieszyłam się tak bardzo. Po krótkiej pogawędce zaczęli grać i śpiewać kolejne piosenki. Krzyczałam, śpiewałam oraz skakałam przez cały koncert. Gdy koncert się skończył rzuciłam się na Louisa przytulając i dziękując milion razy.
- Hej Tommo! - krzyknął Luke który nas zauważył.
- Hej świetny koncert! - odkrzyknął Louis.
- Dzięki, przyjdziesz za kulisy?
- Jasne. - odpowiedział a mi chyba serce stanęło. Boże czy ja poznam ich osobiście? Chyba zaraz tu na miejscu umrę. Louis splótł nasze palce i ruszyliśmy za kulisy. Chwilę później zauważyłam chłopaków i momentalnie stanęłam jak wryta nie wierząc że to się dzieje naprawdę.
- Co się stało? - zapytał Louis gdy poczuł szarpnięcie ręki gdy stanęłam.
- Miło cię widzieć Lou! - wykrzyknął Michael i przyciągnęli się do uścisku klepiąc druga wolną ręką po plecach sobie nawzajem.
- Hej - powiedział Callum i zrobił to samo.
- Siema stary - przywitał się Ashton i także przyciągnął go do uścisku.
- Tommo! - powiedział Luke i zrobił tak samo.
- Siema chłopaki - wreszcie Louis mógł się odezwać.
- A to kto? - zapytał z Callum kiwając w moją stronę głową.
- To jest Cassie moja przyjaciółka - zarumieniłam się i próbowałam to ukryć. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy podeszli i przytulili na raz.
- Boże! - powiedziałam na co szybko odskoczyli zdziwieni - zaraz umrę. - dokończyłam na co wszyscy się zaśmiali, uśmiechnęłam się zawstydzona. Chwilę pogadaliśmy i zrobiłam sobie z nimi zdjęcia a także dali mi po autografie na zdjęciu które akurat miał przy sobie Ashton.
- Musimy lecieć - powiedział Louis - Do zobaczenia chłopaki - pożegnał się z nimi z uściskiem a potem podeszli do mnie i przytulili po kolei. To była najlepsza niespodzianka jaką kiedykolwiek ktoś mi zrobił! Nigdy nie zapomnę tego dnia. Wsiedliśmy do auta, po czym Louis odpalił silnik i wyjechał z parkingu gdzie nie było już żadnego samochodu.
- Zabiorę cię gdzieś jeszcze, jeśli chcesz.
- Okej. A tak w ogóle to skąd wiedziałeś że lubię 5SOS? - zapytałam
- Słyszałem jak nucisz sobie pod nosem gdy jedziemy razem - powiedział, ja nucę ich piosenki? To dziwne ale o tym nie wiedziałam - i słuchasz ich na fula gdy jesteś sama w domu. - zaraz co?
- Co? Ty mnie podglądasz?
- Ja... nie... tylko jak przechodzę koło twojego domu to słyszę.
- Kłamiesz, przyznaj się a może nie ucierpisz. - droczyłam się.
- No dobra czasami się na tym złapie że cię obserwuje ale to nie znaczy jestem jakiś psychiczny czy coś.
- Dobra, dobra. - zaśmiałam się. Jak to możliwe że nigdy tego nie zauważyłam, eh tam nie ważne. Jestem ciekawa co jeszcze widział lub słyszał...
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Louis zaparkował i wysiedliśmy, po czym splótł nasze ręce i ciągnął mnie w stronę góry, na którą jak się domyślam mamy wejść. Kilka minut wspinaczki i jesteśmy na górze, skąd jest piękny widok na Londyn. Było pięknie. Wszędzie było widać światła lamp ulicznych lub światła z budynków a nawet światła samochodów które jeździły po nocnym mieście Londynu.
- Kilka lat temu przychodziłem tu bardzo często. - powiedział Louis.
- Tu jest pięknie, idealnie.
- Chciałem ci coś powiedzieć a raczej wyznać. - moje serce zaczęło szybciej bić. Skinęłam głową aby mógł kontynuować.
- Cassie, znamy się już miesiąc, to krótko ale dobrze się dogadujemy i mogę powiedzieć że nawet jesteśmy bliżej niż przyjaciele. - przerwał i spojrzał na mnie - Ja... ja się w tobie zakochałem. Poczułem to gdy pierwszy raz się pocałowaliśmy. Nie myślałem że jeszcze kiedykolwiek będę w stanie kogoś pokochać po tym co się stało w przeszłości. - zatrzymał się i spuścił wzrok na swoje buty.
- Louis... ja... - jąkałam się - opowiedz mi. - chciałam wiedzieć by wiedząc żebym nie zrobiła czegoś głupiego.
Louis POV.
- Louis... ja... - zająkała się - opowiedz mi. - Westchnąłem i cofnąłem się myślami do momentu gdy wszystko się popsuło.
- To było 3 lata temu. Miałem wspaniałą dziewczynę o imieniu Rose. Miała piękne długie blond włosy, zielone oczy. Byłem w niej szaleńcze zakochany tak samo jaki i ona we mnie. Byliśmy szczęśliwi. Kochałem ją całym sercem, oddałbym za nią życie gdybym musiał, myślałem że to ta jedyna, jednak myliłem się. Pewnego dnia na imprezie u kumpla, byłem z nią tam. Oddaliła się ode mnie mówiąc że idzie do swoich znajomych. Poszedłem więc do swoich kumpli. Jak to na imprezie wszyscy pili i byli pijani a gdy ludzie są pijani nie wiedzą co robią. Nie myślą trzeźwo. Gdy szukałem łazienki wszedłem nie do tego pomieszczenia a to co tam zobaczyłem... pękło mi serce na tysiąc kawałków. Była tam Rose z jakimś facetem oni... oni się kochali. Szybko zamknąłem drzwi i wybiegłem z domu, goniła mnie chciała to wytłumaczyć ale nie chciałem jej tłumaczeń. To była zdrada nieważne czy była pod wpływem alkoholu czy nie, to się liczy jako zdrada, Zerwałem z nią jeszcze tej samej nocy, nie umiałem jej tego wybaczyć. Załamałem się. Od tamtego czasu nikogo nie kochałem i myślałem że już nigdy nie pokocham dopóki nie poznałem ciebie. Bałem się że znowu mnie to spotka, bałem się że będę miał kolejny raz złamane serce, nie chciałem przez to ponownie przechodzić. Bolało mnie to. Próbowała do mnie dzwonić, pisać i prosić żebym ją wysłuchał, nie chciałem. Gdy ją ulicami widziałem po prostu ja wymijałem i się nie odzywałem mimo że ona mnie błagał bym się zatrzymał. Dopiero teraz czuję że muszę dać sobie drugą szansę inaczej będę sam do końca życia a to gorsze niż spróbować ponownie i dać sobie drugą szansę. - nastała krótka cisza. Kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Louis... - ujęła moja twarz w dłonie i odwróciła w swoją stronę bym spojrzał w jej piękne brązowe oczy. - To... ja...ja przeszłam przez to samo.
- Proszę opowiedz. - poprosiłem, chciałem wiedzieć przez co przeszła bym mógł jej pomóc, byśmy mogli pomóc sobie nawzajem.
- To było kilka dni po tym jak na ciebie wpadłam. - uśmiechnęła się co odwzajemniłem. - Poszłam do jego domu by z nim porozmawiać, ponieważ mnie olewał przez ostatnie dni. Tak samo byłam w nim szaleńcze zakochana i świata po za nim nie widziałam. Gdy zapukałam jego matka otworzyła drzwi zdziwiona, co mnie zdezorientowało. Wpuściła mnie do środka a ja poszłam do pokoju Ryana, weszłam i zamarłam gdy ujrzałam go całującego się z dziewczyną prawie pół nagą. Serce jakby mi stanęło w miejscu nie wiedząc co się właśnie dzieje.Wybiegłam z jego domu zapłakana, a on wybiegł za mną i tłumaczył że to działo się od paru miesięcy, na imprezie w jego urodziny to wszystko się zaczęło. Nie powiedział mi tego i nie miał zamiaru, nawet przestał mnie kochać od czasu swojej imprezy urodzinowej. Trzymał mnie przy sobie tylko dlatego ponieważ nie chciał bym od niego odeszła i dawał złudzenia że ma dużo pracy, ale kto do jasnej cholery jest tak bardzo zajęty w wakacje. Zerwałam z nim natychmiast gdy mi powiedział prawdę. A teraz mnie prześladuje bym do niego wróciła ponieważ się zmienił gdy nie ma mnie przy jego boku, sam słyszałeś dzisiaj przed sklepem. - zaczęły spływać łzy po jej policzkach - Miałam złamane serce, i bałam się tego samego co ty Lou, tak strasznie się bałam komuś zaufać. Nie chciałam być ponownie zraniona w ten sposób. Ale teraz wiem, czuję się inaczej gdy jestem przy tobie, czuję jakby los dał mi drugą szansę na miłość. Louis ja... kocham cię, tak bardzo cię kocham, Wiedziałam że nie przypadkiem na ciebie wpadłam. Wiedziałam że nie przypadkiem Ryan mnie olał tamtego dnia, gdyby nie tamto nie poznałabym cię i byłabym teraz sama. - nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić, więc po prostu ja przyciągnąłem do pocałunku, od razu odwzajemniła pocałunek, a po kilku sekundach otworzyła usta dając mi pozwolenie by wtargnąć do środka, tak też zrobiłem. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie a ja przyciągnąłem ją i przytuliłem.
- Ja też cię kocham skarbie. - wyszeptałem do jej ucha.
- Louis proszę nie zrań mnie.
- Obiecuję że tego nie zrobię. Będę cię chronił do końca swoich dni.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejooo. No i jak wam się podoba? Kolejny w poniedziałek :D
Czytasz=komentujesz :D